24 sierpnia 2014

3. Brodate kartofle


Oczywiście, blogger musiał mi wszystko pokryć szarością....

Plansza zadnich części nie urywa... Ogółem, to chyba nie jestem dobrym komiksiarzem. Następne części będą chyba typowymi paskami, bez zabaw w kompozycję... ale to jeszcze zobaczę.
Ogółem, zniknęłam na trochę, bo przyszły nowe kredki i trzy dni siedziałam z Żywiołakiem  na słuchawkach i rysowałam:


Tak, zdecydowanie kredki przewyższają tablet pod każdym względem.

Jeszcze tylko kilka dni wakacji! O tak :)

17 sierpnia 2014

2. Lemiesz miłośnik rozpuszczonych włosów...


Mówiłam, że nie będę was rozbestwiała zbyt częstymi aktualizacjami :p

Oto Lemiesz. Nie, nie ma być zastępstwem dla Sandra, chociaż tak to wygląda. Sandra już nie będzie ani w moim życiu, ani na moich rysunkach. Zresztą, nie był zbyt dobrą postacią. Po co mi Lemiesz więc? Cóż, Ciasteczka już raz wywróżyły mi przyszłość, kto wie... może i tym razem to zadziała. Poza tym chcę poćwiczyć rysowanie facetów o moich ulubionych średnio-miśkowych gabarytach.

Już za dwa tygodnie koniec wakacji. Z jednej strony to naprawdę wspaniale, a z drugiej... dziwnie będzie wrócić do Malborka i po tym wszystkim znowu widzieć te same miejsca i tych samych ludzi. Aż trudno uwierzyć, ze to już trzecia klasa. Tyle się zmieniło od czasu, kiedy wrzuciłam tutaj pierwszy, rozentuzjazmowany post o tym, że dostałam się do plastyka...
Ale będzie dobrze. Na pewno.

11 sierpnia 2014

1. Kawka Herbatka


Rany, co mi blogger porobił z tą planszą? Przecież to wszystko olśniewająco białe było...
No, oczywiście plansza to dużo powiedziane. Ale Trzeba jakoś rozpocząć. 
Dlaczego nie pisałam tego dialogu ręcznie? A... bo ogółem pismo mam krzywe i nieforemne. Tak to trochę przejrzyściej wygląda. 

Nie mogę patrzeć na tą szarość... Co za idiotyzm!
Plansz nie będę wrzucała codziennie, bo się rozpuścicie i jak pójdę do szkoły, a aktualizacje znowu będą raz na ruski miesiąc, to się zdenerwujecie :)

9 sierpnia 2014

Wielki powrót kredek



Musiałam oddać laptopa do serwisu. W tym czasie posiedziałam trochę z kredkami starając się nie myśleć o moim poślizgu w tłumaczeniu Alice. Ani o ludziach, których straciłam, albo stracić muszę. Bo tak trzeba. Coż za galimatias.

Przynajmniej moje kredki mnie lubią. I ja je lubię. Czarną chyba najbardziej. 
Mieliście rację. Tablet tabletem, ale moje kredki mnie potrzebują i vice versa. Całkiem niedawno pożegnałam się z marzeniem o zostaniu wielkim ilustratorem, albo chociaż podziwianym rysownikiem, ale... sprawia mi to przyjemność. Rysowanie. Wymyślanie dialogów i historyjek. I o to w tym wszystkim chyba chodzi, prawda?



Oto mała zapowiedź, kochani. Za niedługo wrzucę tutaj planszę. Mam ich już cztery. I wszystkie rysowane po staremu: kredką na papierze. I mają nawet fabułę, chociaż niezbyt śmieszną. Nie umiem w śmieszne komiksy.
Czy mi się zdaje, czy exp mi się podniósł w rysowaniu od czasu założenia tego komiksu/bloga? Hm.