30 sierpnia 2012

10. Dwa metry żywego elfa bez koszulki...




Oto i dziesiąta plansza metalowych ciasteczek.
Oczywiście, jak zwykle kilka rzeczy skopałam- np. prawe przedramię elfa w drugim (opcjonalnie trzecim) karze… za długie, zdecydowanie za długie. Że o lewej dłoni nie wspomnę… Ale ogółem podoba mi się ta plansza- zwłaszcza możliwość narysowania wychudzonej klaty elfa ;) Najbardziej podoba mi się przedostatni kadr. Narysowany na spontanie, ale prawie idealny ; P

Zaraz biorę się za kolejną część, ale dostaniecie ją dopiero w następną sobotę lub niedzielę- taki zapas.

Mam ogrom roboty- jutro zaplanowane mam wielkie, epickie i niesamowite porządki swojego pokoju- nie uwierzylibyście ile ciekawych śmieci można poupychać w kątach pokoju 2x3 metry J
W sobotę będę powoli się pakować i łatać wszystko, co łatania potrzebuje, a w niedzielę spakuję się ostatecznie i będę do 16 obżerać pazury z nerwów.
Mam też całą masę problemów typu- gdzie w tym cholernym mieście jest dworzec MZK, co sobie bilet kupię, czemu nie ma jeszcze wydrukowanej połowy moich książek i czy zdążę dopleść sobie jeszcze 7 bransoletek w tym całym galimatiasie…

Trzymajcie kciuki żebym nie narobiła głupot i odtańczcie rytualne tańce dla ugłaskania dzikich lam, które zalęgły mi się w żołądku. 

EDIT:
nie pokolorowałam włosów wróżki w pierwszym kadrze- ale ona tam jest, możecie mi wierzyć : )

19 sierpnia 2012

9. Lubię temat rajtuzek...

Jako smaczek dodaję małe objaśnienie (mam nadzieję, że czytelne) odnośnie nieco dziwnie wyglądających włosów wróżki:
Nadal nie potrafię dobrze cieniować i nakładać kolorów, ale nauczę się. Pomału próbuję też perspektywy i “rozluźniania” sylwetek. No, i usiłuję ogarnąć naturalne pozy. Zaczynam mieć pewne obawy co do mojej przyszłość w plastyku, ale jakoś to będzie…
 Prawda?

Oto jedna z nędznych prób swobody (ustawiłam moją wciąż niedokończoną lalkę w takiej pozycji i odrysowałam układ ciała, bo nie radzę sobie z wyglądem nóg innym jak wyprostowanym w biodrach):
Została mi jeszcze tylko jedna niedziela w domu. To trochę straszne, trochę ekscytujące i całkiem irytujące, ponieważ nie zrobiłam niczego, co planowałam na te wakacje, więc oczywiście będę robiła- jak to ja- wszystko na ostatnią chwilę…

 A tak w ramach ponarzekania: jak ja nienawidzę lata. Lepki upał, osy których okrutnie się brzydzę (a mamy obecnie plagę, bo dom jest obrośnięty bluszczem) i okropna niemoc. Zdecydowanie wolę sobie zdrowo pomarznąć niż spływać potem…

Na koniec tej długiej notki daję obróconą wróżkę : 3


3 sierpnia 2012

8. Znajdź sowę...

Myślę, że jak zacznę chodzić do bursy, to aktualizacje będą bardzo regularne- czyli w weekendy. Dzisiejszy odcinek nie urywa czterech liter, ale dość dużo mnie kosztował- nie potrafię rysować kanciastych rzeczy- nawet kwadraty na matmie wychodzą mi z zaokrąglonymi rogami- więc pensjonat “kurort” wygląda niczym parodia smerfowej chaty.
A miał być ponury i mroczny : (
 A poza tym, martwię się, że tylko Aiko czasem tu zagląda (wielkie dzięki, kochana : D). Czy rysowanie sieciowego komiksu ma sens? Nie wiem. Jestem jakaś nieszczęśliwa, jadowita i nie mogę znaleźć sobie miejsca. Ech. Idę coś szyć. Mam mnóstwo pomysłów na stare koszulki z lumpa i niesamowicie rozdarte ulubione spodnie (tuż pod pośladkiem…)